Edyta Majewska-Rosińska „Ja, Wisła” | “Danzig meine (Liebe) vol. 3”

wystawa w ramach projektu „Danzig meine (Liebe) vol. 3”

kuratorka: Katarzyna Lewandowska

14.07–3.08.2023

otwarcie wystawy i wykład autorki: 14.07 (piątek), godz. 18.00 / wstęp wolny

 

Galeria Sztuki Wozownia zaprasza na pierwszą z serii wystaw w ramach „Danzig meine (Liebe) vol. 3” – autorskiego projektu kuratorskiego Katarzyny Lewandowskiej, opierającego się na idei zaprezentowania w Toruniu osób artystycznych związanych z Gdańskiem. Cykl zainauguruje wystawa „Ja, Wisła” Edyty Majewskiej-Rosińskiej.

 

Jak mnie słyszysz?
Gdy jakiś czas temu dra Katarzyna Lewandowska zaproponowała mi udział w projekcie „Danzig meine (Liebe)”, zareagowałam, że przecież ja nie jestem z Gdańska, ani nawet nie jestem pewna, czy w ogóle lubię to miasto. Jak to mój kuzyn mówi – jestem z Trójmiasta: z Olsztyna, z Warszawy i z Sopotu. Oczywiście, że lubię Gdańsk, choć to bardzo dziwne miasto, okaleczone przez losy i czas, bez centrum.

Wiele lat temu, spacerując w industrialnych rejonach Gdańska, zapytałam znajomego: „Co to za rzeka?”. „To Martwa Wisła” – usłyszałam. Podniosło mi się ciśnienie, jestem sentymentalna, od lat mieszkam w Sopocie i nie zdawałam sobie sprawy, że Gdańsk też leży nad Wisłą, nawet jeśli jest Ona martwa. To zapewne nic odkrywczego, ale nie o geografii i topografii czy ciekach wodnych chcę mówić. Wisłę traktuję dość osobiście, znam Ją z wielu miejsc. Była i jest inspiracją wielu dzieł różnych dziedzin. W wielu miastach Polski wręcz czci się Wisłę. W Gdańsku, jakby niezauważona, ucieka do Morza, do Zatoki Gdańskiej.

Kiedyś, mówiąc, że Gdańsk to miasto stojące tyłem do morza, usłyszałam, że to nieprawda, bo przecież Stocznia Gdańska jest nad morzem. Otóż jest nad Wisłą, Martwą, ale nadal Wisłą. W Wikipedii wśród wielu treści o Wiśle znajduję informację, że Martwa Wisła nazywana była Samicą. W moich pracach m.in. przyrównuję Wisłę do starej kobiety, samicy wysłużonej, ale niedocenionej za swe poświęcenie, w zapomnieniu odchodzącej w nicość. Każda z prac jest niezależną formą, ale wspólnie tworzą poliptyk, płynący jak żywa woda. Estetyka pochodzi z mojego doktoratu, na potrzeby którego zaprojektowałam wykorzystaną tu czcionkę WavEd (Falowiec). Poliptyczne ciągi tworzą typograficzne ilustracje, które można dowolnie łączyć, a które w każdym zestawieniu korespondują ze sobą.

Słyszę Cię dobrze!

Edyta Majewska-Rosińska

Edyta Majewska-Rosińska jest absolwentką Wydziału Grafiki warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych w pracowni ilustracji prof. Janusza Stannego. Od 2010 roku pracuje na kierunku Grafika w Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku na stanowisku adiunkta i jest asystentką prof. ASP dr hab. Jacka Staniszewskiego w Pracowni Propagandy Społecznej. Uprawia grafikę projektową. Zajmuje się projektowaniem publikacji (książek, albumów, katalogów), tworzy plakaty, linoryty i własną typografię. Była dyrektorem artystycznym oraz autorką logo i makiet w magazynach „MediaArt”, „Filipinka” oraz znaków i systemów identyfikacji wizualnej, m. in. dla Komisji Trójstronnej Dialog, Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Banku Pekao SA. Kilkukrotna laureatka konkursu PTWK na Najpiękniejszą Książkę Roku. Laureatka III Konkursu 30/30 na najpiękniejszą polską okładkę płytową z 2016 roku (2 miejsce). Od wielu lat współpracuje ze Stowarzyszenie na Drodze Ekspresji, działającym przy MOPS w Sopocie, tworząc projekty społeczne, a od 2016 r. jest autorką logo i projektów graficznych Kampanii Społecznej „Odmień Swoją Głowę” na temat świadomości o chorobach psychicznych. Bierze udział w wystawach o tematyce społecznej. Współtworzyła interdyscyplinarny projekt Sealencium kreujący identyfikację dźwiękową regionu Pomorza pod patronatem Marszałka Województwa Pomorskiego i trójmiejskich władz. W 2016 roku uzyskała stopień doktora w dziedzinie sztuk plastycznych, a jej artystyczna praca doktorska „Baśń o magicznych muszlach Sealencium” uzyskała stypendia Marszałka Województwa Pomorskiego dla Twórców Kultury (2017) i Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2020).

 

———–

O projekcie „Danzig meine (Liebe) vol. 3”:

Pomysł był taki, żeby pokazać sztukę gdańską w Toruniu, zaprezentować osoby artystyczne, które były bądź są związane z Akademią Sztuk Pięknych w Gdańsku. To, co i jak tworzą, stanowi swoistą wizualną matrycę rzeczywistości, w której żyjemy. One/Oni natomiast są jak soczewki wychwytujące i skupiające w jednym punkcie fragmenty świata – ludzkiego i pozaludzkiego. Wrażliwość zapraszanych przeze mnie osób artystycznych, była jedyną wytyczną wyboru. Ich empatia do Innego, opór wobec zła, walka o godność, szacunek oraz elementarne prawa dla wszystkich, to charakterystyki, które wskazały na Osoby zaproszone do tego autorskiego projektu.

Czy ten tytuł należy tłumaczyć? Być może tak, być może nie.

Trójmiasto stało się dla nich domem, szczególnie Gdańsk – przez szkołę, którą ukończyli i w której niektórzy z Nich do dzisiaj pracują.

Tytuł tej interwencji zapisany po niemiecku odwołuje się do historii Gdańska / Trójmiasta – miasta kilkorga narodowości, tyglu wielu kultur, języków, religii, obyczajów. Kooperatywność, wspólnotowość a jednocześnie wyraźna osobność grup, przy zachowaniu swojej odrębności i szacunku do Innego stanowiły o specyfice tego miejsca. Język niemiecki jest również zmatrycowaną wykładnią o jednym z najgorszych upodleń istoty ludzkiej, tej pełnej pychy i nienawiści oraz systemu, który całkowicie zdehumanizował i oprawcę i jego ofiarę. Osoby artystyczne z „Danzig meine (Liebe)” nierzadko mierzą się ze złem, które znowu coraz częściej ma faszystowską i nazistowską gębę w patriotycznym przebraniu. Reagują na nadużycia władzy, obnażając jej nieprawdopodobną hipokryzję i głupotę.

Każda władza to uosobienie zła.

Sztuka jest potężnym narzędziem, którym można i należy zmieniać coraz bardziej kloaczną rzeczywistość. Herbert Marcuse jakiś czas temu napisał: „Oto prawda sztuki: świat jest naprawdę takim, jakim przedstawia go sztuka”. Zaproszone/-ni robią to. Uwrażliwiają na Innego. Zawstydzają siebie i nas.

Dlaczego Liebe w nawiasie? Miłość jest potrzebna, ale też jest bardzo trudna. Daje siłę i ją zabiera, jest to uczucie pochłaniające, zasysające, zazdrosne, kiczowate, piękne i twórcze. Liebe niszczy i buduje.

Danzig meine (Liebe) miało dwie odsłony. Pierwsza koncentrowała się na indywidualnej prezentacji (formułę przełamała Zosia Martin, która oprócz pokazu instalacji „Św. P”, zrobiła też koncert razem ze swoim przyjacielem Grzesiem, jako kolektyw Gnojki) i odbywała się w Kulturhauz – miejscu wolnościowym, anarchistycznym, mieszczącym się w starej kamienicy na ulicy Poniatowskiego. Druga natomiast była sytuacją wspólną i relacyjną pomiędzy Jackiem Staniszewskim, Anną Kalwajtys, Moniką Weychert i mną. Pokaz odbył się w Galerii S należącej do Wydziału Sztuk Pięknych UMK w Toruniu.

Trzecie spotkanie zaistnieje w Galerii Wozownia w Toruniu. Zaprosiłam trzy artystki: Edytę Majewską-Rosińską, Anię Włodarską i Martynę Jastrzębską. Wszystkie są wykładowczyniami gdańskiej ASP. Wszystkie też są pełne troski o Innego, czule, choć czasami bardzo boleśnie, o nim opowiadają.

Katarzyna Lewandowska

———–

Danzig meine (Liebe) vol. 3”

14.07–3.08.2023 | Edyta Majewska-Rosińska

04.08–17.08 | Ania Włodarska

18.08–27.08 | Martyna Jastrzębska

 

 

wróć